Wybory w USA dobiegły końca. Według sondażu CNN, Donald Trump zdobył 295 głosów elektorskich i został 47. prezydentem USA. Oto, jak przebiegały ostatnie godziny za oceanem.
Nie wiem skąd pewność, że nie będzie źle. Historycznie obejmowanie władzy przez wprost autorytarnych pajaców nie kończyło się dobrze. Ale tweet jak najbardziej słuszny.
A żeby to był pierwszy raz, to bym się bardziej przejął. USA miało już prezydentów celebrytów, gwałcicieli, ludzi o elokwencji młodszego Busha. Wszyscy robili dobrze sobie i bogatym, a ten przynajmniej jest zbyt dużym gamoniem, żeby ogarnąć najechanie losowego kraju trzeciego świata.
Nie spodziewałbym się jakiegoś wielkiego ataku na mniejszości. W każdym stanie gdzie było robione referendum aborcyjne opcja „tak” robiła zauważalnie lepsze wyniki niż Kamala Harris. Nawet nie wierzę, że będzie jakiś wielki problem z oddaniem władzy, bo Trump to narcyz, a sam następnej kadencji nie będzie robił.
No zapowiadał też, że nie będzie kolejnych wyborów i w jego otoczeniu jest masa ludzi, którzy są zwolennikami dyktatury, więc jednak jest trochę inaczej niż zazwyczaj… Trump przekracza granice, których nawet Bush jr “z woli bożej” najeżdżający Irak nie odważyłby się ruszyć.
Będę tu bronił Trumpa jak Żukowskiej i Korwina, bo najwyraźniej taki już mój los.
Trump zapowiada reformy, które zmienią paradygmat myślenia w nieodwracalny sposób - dlatego następne wybory nie będą ostatnie, a „ostatnie jakich potrzebujecie”, co faktycznie powiedział. To można rozumieć jak się tylko chce i czarnowidztwo nie jest nieuzasadnione. Ja myślę jednak, że jak każdy radykał, nawet z doświadczeniem, ugrzęźnie w zwykłej polityce, rozlicznych zależnościach biznesowo-dyplomatycznych i dowiezie co najwyżej mocno ogryziony pakiet faszyzujący już dość mocno faszystowski kraj.
Szczególnie, że prezydent USA nie jest aktualnie dyktatorem i wiele jego zachcianek może być (i było w przypadku np. poprzedniej kadencji Trumpa) odrzucane przez inne części ichniejszego systemu politycznego.
Swoją drogą, dzięki tym wyborom dowiedziałem się, jak niedemokratyczny jest ich system elektorski z potencjałem wybrania prezydenta przez ~20% wyborców.
Najbardziej mnie martwi, że skrajna prawica znowu dostanie większe finansowanie na projekty propagandowe w Europie jak np. szkoła Steve’a Bannona we Włoszech
Będzie mniej źle niż myślicie, bo żaden polityk nie spełnia obietnic. Ciekawe ile porażek będzie potrzebnych do samorefleksji libków.
Nie wiem skąd pewność, że nie będzie źle. Historycznie obejmowanie władzy przez wprost autorytarnych pajaców nie kończyło się dobrze. Ale tweet jak najbardziej słuszny.
Napisałem „mniej źle niż myślicie” ;)
Mniej źle niż myślę to dalej naprawdę fatalnie ;)
A żeby to był pierwszy raz, to bym się bardziej przejął. USA miało już prezydentów celebrytów, gwałcicieli, ludzi o elokwencji młodszego Busha. Wszyscy robili dobrze sobie i bogatym, a ten przynajmniej jest zbyt dużym gamoniem, żeby ogarnąć najechanie losowego kraju trzeciego świata.
Nie spodziewałbym się jakiegoś wielkiego ataku na mniejszości. W każdym stanie gdzie było robione referendum aborcyjne opcja „tak” robiła zauważalnie lepsze wyniki niż Kamala Harris. Nawet nie wierzę, że będzie jakiś wielki problem z oddaniem władzy, bo Trump to narcyz, a sam następnej kadencji nie będzie robił.
Tylko tej Ukrainy szkoda.
No zapowiadał też, że nie będzie kolejnych wyborów i w jego otoczeniu jest masa ludzi, którzy są zwolennikami dyktatury, więc jednak jest trochę inaczej niż zazwyczaj… Trump przekracza granice, których nawet Bush jr “z woli bożej” najeżdżający Irak nie odważyłby się ruszyć.
Będę tu bronił Trumpa jak Żukowskiej i Korwina, bo najwyraźniej taki już mój los.
Trump zapowiada reformy, które zmienią paradygmat myślenia w nieodwracalny sposób - dlatego następne wybory nie będą ostatnie, a „ostatnie jakich potrzebujecie”, co faktycznie powiedział. To można rozumieć jak się tylko chce i czarnowidztwo nie jest nieuzasadnione. Ja myślę jednak, że jak każdy radykał, nawet z doświadczeniem, ugrzęźnie w zwykłej polityce, rozlicznych zależnościach biznesowo-dyplomatycznych i dowiezie co najwyżej mocno ogryziony pakiet faszyzujący już dość mocno faszystowski kraj.
Szczególnie, że prezydent USA nie jest aktualnie dyktatorem i wiele jego zachcianek może być (i było w przypadku np. poprzedniej kadencji Trumpa) odrzucane przez inne części ichniejszego systemu politycznego.
Swoją drogą, dzięki tym wyborom dowiedziałem się, jak niedemokratyczny jest ich system elektorski z potencjałem wybrania prezydenta przez ~20% wyborców.
Najbardziej mnie martwi, że skrajna prawica znowu dostanie większe finansowanie na projekty propagandowe w Europie jak np. szkoła Steve’a Bannona we Włoszech